Polityka Prywatności

Gospodarstwo JEZIORKOWO

31-998 Kraków, ul. Ciekowiec 50

tel. 572 14 65 18, 601 65 65 78, 607 29 28 23

e-mail: kontakt@jeziorkowo.pl

03 kwietnia 2020

Poród alpaki.

Artykuł jest napisany na podstawie subiektywnej wiedzy uzyskanej na szkoleniach i praktyce (niewielkiej - 4 lata z okładem, odebrane 6 porodów).

Niczemu nie wierz - sprawdzaj sam/sama. tekst czeka na weryfikację przez weta. U góry macie film, u dołu posta zdjęcia z ostatniego porodu.

To nie jest kompletna instrukcja, raczej podpowiedź na co zwrócić uwagę i czego się dowiedzieć.

Podstawą dla hodowcy powinno być przynajmniej jedno dobre szkolenie z rozrodu, warto wydać na nie pieniądze.

W internecie jest prawie wszystko, tylko trzeba wiedzieć CZEGO szukać.

Nieocenione jest wsparcie (najlepiej zaprzyjaźnionej) doświadczonej hodowli. Należy WCZEŚNIEJ znać kontakt do kompetentnego weta.

 

Ciąża u alpak trwa 11,5 miesiąca. Jeżeli znamy termin krycia to wiemy kiedy odbędzie się poród. Mniej więcej, zdarza się że poród jest do miesiąca wcześniej lub później. Zatem powinniśmy wiedzieć co trzeba, być przygotowanym i zaopatrzonym odpowiednio wcześniej. Zwykle kilka, kilkanaście dni przed porodem nabrzmiewają wymiona (czy raczej wymionka), możemy to sprawdzać.

 

Znakomita większość porodów alpak odbywa się przed południem i przebiega bezproblemowo. Jednak problemy się zdarzają, nawet w najlepszych hodowlach - czasami tragiczne.

 

OK. ZACZYNA SIĘ i...?

Zwykle alpaki rodzą na stojąco ale nie zawsze. Przy porodzie na stojąco nie obawiajmy się, że cria się uderzy o ziemię - ma tak małą masę, że to zupełnie niegroźne. Prawidłowy jest poród główkowy - najpierw pojawiają się przednie nogi i głowa.

 

Obserwujemy czy cria nie ma na głowie nierozerwanego pęcherza płodowego, który może uniemożliwić oddychanie - jeżeli tak, to przerywamy go. Sprawdzamy czy cria żyje i oddycha. Poród zwykle trwa kilkanaście minut, samica często wypycha połowę cria, chwilę odpoczywa i zbiera siły, po czym kończy dzieło.

 

Alpaki nie wylizują młodych jak większość ssaków. Osuszamy cria przy pomocy suszarki i ręczników, prześcieradeł itp. Oczywiście im zimniej i wietrzniej, tym szybciej i intensywniej. Możemy mieć klips do zaciśnięcia pępowiny.

 

Czy lepiej aby poród odbywał się w alpakarni czy na pastwisku?

W alpakarni mamy większą kontrolę (monitoring, temperatura). Ale trudno trzymać alpaki pierwsze pół dnia w zamknięciu, szczególnie w sezonie pastwiskowym. To zależy od hodowcy i jego systemu utrzymania zwierząt. U nas alpaki są utrzymywane w systemie wolno wybiegowym, więc rodzą na pastwisku.

Zwykle to co naturalne jest najlepsze.

Niedawno odkryto u koni, że źrebię ma w kopytkach sensory stymulowane przez twarde podłoże przy pierwszych krokach - zanikające po kilku godzinach. Czyli źrebię urodzone na miękkiej, wygodnej ściółce w boksie nie będzie miało tak dobrych kopyt jeżeli by urodziło się na pastwisku. Czy to dotyczy alpak - nie wiem.

 

Po porodzie kontrolujemy czy matka wydaliła łożysko we właściwym czasie. To konieczne i bardzo ważne.Alpaki nie zjadają łożyska jak niektóre ssaki. Ponieważ jest to utrata sporej ilości płynu - wskazane jest aby zapewnić matce dostęp do wody.

 

Jeżeli jest bardzo zimno lub wietrznie - możemy przenieść cria do pomieszczenia lub przynajmniej założyć mu kubraczek. 

 

Nie pomagamy cria stanąć na nogi! To się musi dokonać samo. Należy zwrócić uwagę, aby w pobliżu nie było ostrych przedmiotów. Nasze cria raczej na pewno zaliczy kilka prób, zakończonych upadkiem (niegroźnym, podobnie jak upadek na ziemię przy porodzie). Cria najpierw podnosi głowę i trzyma ją prosto. Potem są próby wstawania, równie pokraczne i rozpaczliwe jak u faceta z 3 promilami. Metod wstawania jest wiele, z wykorzystaniem podpórek lub nie. Nie należy pomagać przy wstawaniu, ponieważ:

a) cria samo musi samo dojść do sił aby wstać, jeżeli postawimy go za wcześnie - pewnie się przewróci w sposób mniej kontrolowany niż gdy robi to samo,

b) czas, po jakim cria stanie na nogi jest dla nas przesłanką do oceny kondycji cria. Rekord świata to 15 minut, zwykle trwa to godzinę do dwóch.

 

Zanim cria stanie na nogi, możemy sprawdzić czy mama ma mleko - przy okazji usuwając takie jak gdyby woskowe kapsułki z sutków. 

 

Warto zbadać jakość siary refraktometrem. 

Dlaczego?

Standardowo dajemy po dobie od porodu krew cria do badania na poziom przeciwciał (immunoglobulin). Jeżeli jest za niski - robimy dokrewny wlew plazmy (osocza krwi) z przeciwciałami, dokarmiamy posiadaną w zamrażarce siarą (najlepiej kozią) lub kupnymi preparatami. Przy czym siara kozia od sąsiada lub własna jest najlepsza - ponieważ posiada przeciwciała dla patogenów w naszej okolicy.

 

Ale ta wiedza dociera do nas po pierwszej dobie, która jest najważniejsza. Niektórzy zapobiegawczo zdajają matkę i podają siarę butelką, wciąż jednak nie wiemy jakiej jakości jest siara. Niektórzy zapobiegawczo dopajają cria posiadaną siarą kozią czy kupną. To też nie najlepsze rozwiązanie - im więcej wlejemy w cria naszej siary, tym mniej wypije od mamy. A siara mamy jest najlepsza!

 

Niestety na jesieni 2017 r. zbadaliśmy krew cria, które prawidłowo ssało. Poziom przeciwciał był ekstremalnie niski. Natychmiastowy wlew z plazmy, dopajanie siarą kozią - mimo to przyplątała się sepsa i po 10 dniach heroicznej walki cria o życie i naszych zmagań (karmienie i nawadnianie kroplówką co 2 godziny przez całą dobę) skończyło się tragicznie.

 

Dlatego kupiliśmy refraktometr, który bada gęstość mleka, która zależy głównie od ilości białka, którego większość stanowią immunoglobuliny. I wiemy bardzo dużo o jakości siary jeszcze zanim młode zacznie ssać!!! Są różne refraktometry do różnych zadań.

Taki jak kupiony przez nas kosztuje poniżej 200 zł. Koszt znikomy w stosunku do możliwych strat (finansowych i psychicznych).

 

Przy ostatnim porodzie badanie krwi po pierwszej dobie potwierdziło wysoką korelację wyników badania siary refraktometrem i badania odwirowanego osocza krwi na poziom przeciwciał. Jako ciekawostkę (bardzo miłą dla nas) podam, że badanie refraktometrem było trudne - poziom przeciwciał pokazuje granica między polem białym na dole (ilość białek), a niebieskim u góry.

Poniżej 18 Brx siara jest słaba, powyżej 22 Brx jest na tle dobra, że nadaje się do mrożenia.

Nasz refraktometr ma skalę 0-30 Brx - była cała biała. Albo siara tak dobra że powyżej skali, albo coś zepsute. Rozcieńczenie siary wodą poskutkowało ukazaniem się ociupinki niebieskiego u góry, więc jest dobrze, bardzo dobrze.

Badane krwi wskazało bardzo wysoki poziom przeciwciał - 2940 jednostek. Poziom poniżej 800 jest powodem do trwogi, poziom powyżej 1500 jest dobry, 2000 bardzo dobry.

 

Nie pomagamy cria odnaleźć mleka, dojdzie do tego samo - chyba że trwa to za długo i cria wyraźnie potrzebuje pomocy. 

 

Kontrolujemy, czy cria we właściwym czasie wydali smółkę (pierwszy kał). To niebywale ważne! Niewydalenie smółki może doprowadzić do zgonu. Czasami odruch ssania pojawia się dopiero po wydaleniu smółki. Zwykle stosuje się profilaktycznie lewatywę z wody z odpowiednim środkiem (w odpowiedniej ilości). 

Najlepiej aby od urodzenia do pewnego poruszania się cria i oddania smółki ktoś towarzyszył matce i dziecku.

 

Bardzo ważne jest zważenie cria po porodzie.

Odpowiednia waga dobrze wróży. Niezbędne jest też codzienne ważenie cria przynajmniej przez pierwsze dwa tygodnie. Dopuszczalny jest lekki spadek wagi w pierwszych dniach po porodzie. Najlepiej jak takiego spadku nie ma, cria powinno odpowiednio dużo przybierać na wadze dzień w dzień. Jeżeli tak nie jest, należy się martwić i badać przyczyny. Bez wagi nie ma kontroli. Najlepsza jest waga weterynaryjna (koszt poniżej tysiąca zł, my kupiliśmy naszą 4 lata temu za 500 zł z hakiem). Dlaczego taka? Ponieważ zwierzę powinno być ważone na tej samej wadze. Wagi dla ludzi wymagają stania nieruchomo. Z cria na rekach udaje się to przez pierwsze kilka dni, potem (czego życzę) cria jest już silne i się wyrywa powodując ruch naszego ciała. Waga weterynaryjna ma funkcję uśredniania wagi ruszającego się zwierzęcia. Wagę ciała i nasze obserwacje należy zapisywać. Przyda się to też dla porównań z innymi przypadkami.

 

Podsumowanie.

Należy:

odbyć odpowiednie szkolenie,

mieć zapisany termin krycia i prawdopodobny termin porodu,

posiadać refraktometr i mozliwość zbadania krwi po dobie od porodu.

 

Musimy:

mieć odpowiednio zaopatrzoną apeczkę,

znać przebieg porodu i okresu po nim oraz jak odpowiednio postępować,

znać telefon do kompetentnego weterynarza i doświadczonych hodowców (szukanie kontaktów i pmocy w grupie na FB jak się dzieje źle, to złe rozwiązanie - czasami liczą się minuty),

mieć odpowiednie wyposażenie,

mieć odpowiednią wagę weterynaryjną,

mieć przygotowane pomieszczenie dla matki i dziecka w razie potrzeby,

mieć dostęp do siary zastępczej lub własną,

mieć kubraczek dla cria.

 

POWODZENIA!

 

Ps. Często używam określenia "właściwe" lub "odpowiednie", ponieważ wszystkie dane (uzyskane na szkoleniach i własne notatki) mamy pozapisywane. To nie jest tekst szkoleniowy, tylko informacyjny - zwracający uwagę co trzeba wiedzieć i czego trzeba się dowiedzieć. Aby uniknąć nieszczęścia. Jest niestety wiele informacji, że hodowla alpak jest łatwa i bezproblemowa a porody bezproblemowe. Zwykle tak jest, ale dopiero jak wiemy co może pójść nie tak oraz co jest w normie, a co nie - możemy właściwie obserwować i reagować.